Przekleństwo BitCoin czyli ironia niezależności

Ilekroć czytam o BitCoin, wirtualnej walucie, o której jest ostatnio tak głośno, myślę o niejakim Dee Hocku. W roku 1970, Hock stworzył system kart kredytowych, które obecnie znamy jako Visa. Hock był człowiekiem, który myślał na dużą skalę. Kiedy trzeba było scharakteryzować system Visa i karty kredytowe, Hock nie mówił o nich jako sposobie na uzyskanie kredytu krótkoterminowego, ale jako nowym systemie płatniczym o równorzędnej wartości, który miał konkurować z gotówką.

Jak się okazuje - w przypadku Bitcoin pojawiają się podobne próby - tyle, że opis Hocka był dość poważną hiperbolą. Tak, można było przecież korzystać z małych plastikowych kart zamiast gotówki, ale karty te miały i mają wartość, ponieważ łączą kupującego i sprzedającego z tradycyjną walutą. Ludzie im ufają, bo wierzą w instytucje walutowe i finansowe w ich kraju. Wartości nigdy nie stanowiła sama karta kredytowa, ale nadal dolar, funt, euro, czy złotówka.

Bitcoin, z drugiej strony, to naprawdę zupełnie nowa forma systemu płatniczego, niezwiązana z żadną walutą lub jakimkolwiek rządem. Jego zwolennicy, czyli organizacje wolnościowe w Dolinie Krzemowej, mówią o nim jako o potencjalnym sposobie zerwania z tradycyjnymi instytucjami finansowymi. Waluta ta ma wartość nie dlatego jakiś rząd postanowił udzielić jej wsparcia, tak jak to się dzieje w przypadku walut tradycyjnych, ale dlatego, że społeczność użytkowników postanowiła nadać jej wartość. Waluta ta rodzi się jednak w bólach, co wskazuje na to, że brak wsparcia może być również jej nieodłączną wadą. Dowodem na to jest choćby to jak dużo mówimy o tym, że nie ufamy rządom i bankom, ale kiedy chodzi o nasze pieniądze, możemy im zaufać bardziej niż ufamy kilku sprytnym liniom kodu komputerowego.

Należy pamiętać, że Internet, może naprawdę skorzystać z waluty cyfrowej. Ułatwia ona zawieranie transakcji, ograniczając możliwości oszustów wykorzystujących na dużą skalę karty kredytowe i kradzież tożsamości.

Prawdą jest również to, że nie było zbyt wiele udanych prób stworzenia waluty cyfrowej. Bitcoin jest zdecydowanie najbardziej pomysłowym przykładem, który rozwiązuje wiele problemów. Zapewnia  anonimowość, tak jak gotówka, a przeprowadzanie transakcji jest zatwierdzane publicznnie, co z kolei uniemożliwia robienie podwójnych wydatków (czyli zawieranie wielu transakcji przy użyciu tych samych BitCoinów). Waluta jest praktycznie niemożliwa do podrobienia oraz jak zwrócił uwagę Felix Salmon, „może być użyta do wszystkich celów, a przy tym niewidoczna dla organów ścigania i urzędów podatkowych.”

Do tej pory BitCoin przypomina jednak bardziej kruszec niż walutę. Wiadomo, że w większości stosowany jest do czystej spekulacji. Rzeczywiście, z uwagi na ograniczoną liczbę BitCoinów w obiegu, spekulacja kwitnie. W lutym wartość BitCoin spadła z około 880 dolarów do około 5oo dolarów. Trudno jest w ten sposób wzbudzić zaufanie wśród potencjalnych użytkowników. Najnowsze wiadomości związane z Bitcoin, nie są też nadmiernie uspokajające.
Pierwszy znany przedsiębiorca Bitcoin, został aresztowany pod zarzutem prania brudnych pieniędzy na podziemnej stronie internetowej o nazwie Jedwabny Szlak (Silk Road), która zajmowała się między innymi handlem narkotykami. Następnie, zawiesiła działalność giełda BitCoin Mt. Gox i nie wiadomo co stało się z setkami milionów dolarów w BitCoin powierzonymi przez klientów.

W Stanach Zjednoczonych najważniejszym supportem Bitcoin jest inwestor Marc Andreessen, którego firma finansuje zakładanie działalności opartych o Bitcoin, a który w CNBC twierdził, że upadek Mt. Gox to tylko część rosnących problemów z BitCoin. Może i tak, tylko kto przy zdrowych zmysłach, nieważne czy sklep lub klient zamierza angażować swoje środki w handlu walutą pozornie tak niestabilną, lub taką, która może szybko zniknąć?

Wielka ironia Bitcoin polega na tym, że jego anonimowy twórca (lub twórcy), posługujący się nazwiskiem Satoshi Nakamoto, stwierdził, że ludzie chcą mieć swoją własną walutę, bo nauczyli się nie ufać instytucjom finansowym. Nakamoto gdy wprowadzał Bitcoin w lutym 2009 roku napisał: „Głównym problemem z walutami konwencjonalnymi jest zaufanie, które jest konieczne, aby waluta była w obiegu. Bank centralny wymaga zaufania, ale nie po to zaniżać potencjalną wartość waluty, lecz ukrywać jej historię pełną naruszeń tego zaufania. Banki w zaufaniu zamiast trzymać nasze pieniądze i przedstawiać ich obraz w formie elektronicznej, pożyczają je na potęgę tworząc bańki kredytowe, a na stanie mają tylko ułamek w rezerwie. Mamy do nich zaufanie w kwestii naszej prywatności, ale tylko dlatego, by złodzieje tożsamości nie opróżnili naszych rachunków”.

Wszystko to prawda. Niezależnie jednak jak źli będziemy na banki, odszkodowania, rolę instytucji finansowych w kryzysie finansowym, nadal im ufamy, aby chronić nasze pieniądze, a ufamy bo nasze waluty, które przechowują są wspierane przez rządy. Ironicznie, aby BitCoin odniósł sukces trzeba będzie pogodzić się z utratą jednego z głównych założeń ważnych dla jego niezależności i wsparciem ze strony...rządów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o kulturalne zachowanie - wszystkie komentarze podlegają moderacji!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger... Future Google PR for inwestycje-hyip.blogspot.com - 4.05